Dziś
trochę od prywatnej strony… tak zwanej PRYWATY
Ostatni
weekend spędziłam z Panem Mężem i grupką przyjaciół w Horton, w południowej
Walii. Mój szef ma tam domek, więc pomyślałam, że będzie super go wynająć na
weekend i oderwać się trochę od codzienności. I muszę przyznać, że było warto.
Pogoda nas miło zaskoczyła bo całe 2 dni świeciło nieprzerwanie cudowne słońce,
że nawet udało nam się złapać trochę opalenizny J
Domek
położony jest z jakieś 100 metrów od piaszczystej plaży. Jest to stary cottage
house, ale tak niesamowicie przytulny i położony w małej mieścinie nad zatoką
Port-Eynon , że nadawał się idealnie na taki wypad. Jedzie się tam dość długo
bo 3, 5 godziny w jedną stronę, ale muszę przyznać, że warto, bo lubię spędzać
czas nad morzem. Można się wtedy wyciszyć i naładować akumulatorki na kolejny
tydzień.
Niestety
nie zrobiłam dużo zdjęć, a w szczególności domku, gdyż poniekąd nie chciałam
naruszać prywatności szefa, bo wynajmuje go tylko znajomym. Następnym razem
jednak jak pojadę spróbuję chociaż sfotografowac okolice. Teraz nie starczyło
miejsca już na moją lustrzanke, poza tym nie nalegałam zbytnio by ja zmieścić,
bo chciałam i od niej zrobić sobie również trochę odpoczynku :)
Żałuję jednak, że nie zrobiłam zdjęcia widoku z okna sypialni które wychodzi wprost na morze.
Żałuję jednak, że nie zrobiłam zdjęcia widoku z okna sypialni które wychodzi wprost na morze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz